Vama Veche Rumunia 2016

Galeria Vama Veche Rumunia 2016 - Foto Historie (SO)

 

Wrzesień, nad morzem ? Chyba, że Vama Veche

Ciekawe, czy jeśli pojedziemy do Rumunii we wrześniu, będzie wystarczająco ciepło, aby się wykąpać i posiedzieć na plaży ?

To jedna z wątpliwości rozważanych podczas planowania wycieczki po Rumunii. Oczywiście nie można było jej rozwiać w żaden inny sposób, poza wyjazdem we wrześniu i organoleptycznym sprawdzeniem.

– Zawsze, kiedy gdzieś jedziemy, mamy świetną pogodę. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej ?

W ten oto prosty sposób kreowaliśmy swoje nastroje w kontekście wyjazdu.

– Ciekawe, czy w Kiszyniowie kupimy coś na oparzenia słoneczne ?

To była już realna wątpliwość, która można powiedzieć stawała się z każdą godziną bardziej paląca, kiedy po kilku dniach opuściliśmy Vama Veche kierując się w stronę stolicy Mołdawii.

Bună ziua Vama Veche – punkcie zwrotny naszej wycieczki

Tak, nad morze, już od wyruszenia z Polski chcieliśmy dotrzeć w miarę możliwości jak najszybciej. W skrytości ducha liczyliśmy, że złapiemy jeszcze trochę słońca i odpoczniemy wylegując się na plaży. Góra wysłuchała nasze usilne, choć przecież nie pobożne życzenia i kiedy opuszczając góry ruszyliśmy w kierunku Konstancy, upały osiągnęły krytyczny punkt. Przez ponad tydzień obdarowywała nas ponad trzydziestostopniowym skwarem. Sama droga nad morze, nie była najciekawszym etapem, ale to nie było złe przy panującej temperaturze i naszym pierwszym nasyceniu atrakcjami napotkanymi do tej pory. Odpoczynek! To było nasze hasło przewodnie.

 

Vama Veche – dlaczego akurat ta dziura ?

Miejscówkę nad morzem wybraliśmy szukając czegoś możliwie najbardziej odległego od komercyjnej, hotelowo-nadmorskiej pompy. Czytając o doświadczeniach ludzi zwiedzających przed nami ten piękny kraj, doszliśmy do wniosku, że to może być miejsce dla nas. Na miejscu, w zależności od pogody i zastanych możliwości, braliśmy pod uwagę rozbicie się zupełnie na dziko, wjazd z namiotem na kemping, albo wynajęcie tradycyjnej kwatery. Ostatecznie wygrał ten środkowy wariant. Trafiliśmy na kemping, który spodobał się nam od pierwszego spojrzenia.

 

To miejsce możemy też szczerze polecić. Świetna infrastruktura, czysto, bardzo przyjemna knajpka z możliwością wykupienia śniadań. A jeśli chodzi o samo Vama Veche, to oprócz zdjęć już tylko kilka słów: Miejsce raczej dla młodych, choć młodzi duchem (czyli MY :-)) mieli się tam bardzo dobrze. Bardzo luźny klimat, wiele stylowych knajpek i dyskotek, z tego co się dowiedzieliśmy aktywizujących się głównie podczas weekendów. Do tego miejsca, właśnie na weekendowe zabawy zjeżdża się towarzystwo z całkiem odległych zakątków Rumunii.

Pierwsza noc na kempingu była w części zarwana, kiedy wzięci zaskoczeniem, powoli dopuszczaliśmy do siebie świadomość, że głośna muzyka z plaży nie skończy się ani o północy, ani o pierwszej, ani o drugiej… Cała noc, jak się okazało, była pełna życia. Wszystko jednak w bardzo przyjaznej atmosferze.

Na plaży woda była cudownie ciepła, fale wysokie, trzeba było tylko uważać przy kąpieli, ponieważ na dnie było sporo ostrych kamieni (albo butki potrzebne na wyposażeniu). Tak jak w całej Rumunii nie było tam specjalnie czysto, jednak oferowana wszędzie luźna i przyjacielska atmosfera, jak dla nas brała górę. W Vama Veche jest klimatycznie.

Bliżej śródlądzia było mniej więcej tak

 

Nad wodą było mniej więcej tak

 

Gdyby nie fakt, że czekała już na nas druga część wakacyjnej wyprawy, zapewne zostalibyśmy w Vama Veche jeszcze przez chwilę. Zwłaszcza, że kiedy wyjeżdżaliśmy był poniedziałek i zrobiło się tam… niemal pusto. I tak bardzo, niesamowicie, cicho. To było już koniec wakacji w Rumunii. Ale nie nasz. My na azymut braliśmy Mołdawię i Kiszyniów.

 

Wszystkie zdjęcia z Vama Veche można obejrzeć tutaj.

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *